Dzikie zapylacze — wspieramy naturę
Konieczność podejmowania inicjatyw mających na celu poprawę jakości środowiska naturalnego, nikogo już nie zaskakuje. Wszyscy wiemy, że kosze na odpady są kolorowe nie dla ozdoby, a spalanie śmieci w domowych piecach węglowych jest kiepskim pomysłem. Wśród proekologicznych zaleceń znajdują się jednak i takie, które nie do końca rozumiemy – jak ochrona dzikich zapylaczy. Przyjrzyjmy się bliżej tym fascynującym owadom. Kim są? Jak wiele im zawdzięczamy? Co robić, aby ułatwić im życie?
Które owady zapylające są dzikie?
Odpowiedź jest prosta – niemal wszystkie. Wyłącznie pszczoła miodna (Apis mellifera) została przez człowieka w pewnym sensie udomowiona. Troszczymy się o nią na zasadzie barteru – my budujemy pszczołom trwałe i bezpieczne schronienia, podajemy leki i dokarmiamy w razie potrzeby. One dostarczają nam swoich cennych produktów: miodu, pyłku, pierzgi, wosku, jadu.
Cała reszta zapylaczy określana jest wspólnym epitetem „dzikie”. A jest to pokaźna gromada – należą do niej dzikie pszczoły (w samej Polsce ok. 470 gatunków, na świecie – ok. 20 tys.), osy, muchówki, motyle, chrząszcze, mrówki i inne owady o nazwach, z którymi spotykają się głównie entomolodzy. Niektóre z nich tworzą społeczności (np. mrówki, osy), inne preferują samotność (np. murarki, lepiarki). Część z nich produkuje nawet miód (np. trzmiele) – ale pozyskujemy go bardzo sporadycznie i raczej w formie ciekawostki. Jedne zapylają regularnie (w trakcie pobierania nektaru, którym się żywią), inne – sporadycznie i przez przypadek (np. chrząszcze, konsumujące raczej łodygi niż kwiatostany). Wszystkie mają jedną cechę wspólną: są niezbędnym elementem ekosystemu.
Czy dzikie zapylacze są pożyteczne?
Pożyteczność dzikich zapylaczy to sformułowanie trochę niepoprawne politycznie. Pożyteczność w tym kontekście rozumiemy głównie jako przydatność do naszych, ludzkich celów. Za pożyteczne uznajemy więc głównie pszczoły miodne, bo wytwarzają one produkty, które możemy kupić i zjeść. Tymczasem dzikie zapylacze są pożyteczne w znacznie szerszym kontekście, przyczyniają się bowiem do zachowania równowagi złożonych ekosystemów – a zatem mają wpływ również na naszą, ludzką codzienność.
Pszczoła miodna zapyla ok. 66% roślin występujących w Polsce naturalnie lub sianych celowo przez człowieka. Jedynym zapylaczem jest dla ok. 5%. Pozostałe kwiaty są zatem odwiedzane głównie lub wyłącznie przez dzikie zapylacze. Istnieją rośliny, które w procesie ewolucji wykształciły szczególną więź z konkretnymi owadami i są zapylane tylko przez jeden gatunek. Zniknięcie lub znaczne zubożenie jego liczebności, przekłada się więc automatycznie na wycofanie się tej rośliny z danego obszaru. A im uboższa flora i fauna, tym większe ryzyko pojawienia się chorób dręczących monokultury, tym mniej zróżnicowane dania trafiają na nasze stoły, tym więcej roślin i zwierząt wymiera masowo, na skutek reakcji krzyżowej. Wszystkich konsekwencji nie jesteśmy nawet w stanie przewidzieć – więzi natury są bardzo złożone, a ich zerwanie może nieść fatalne skutki.
Jak można pomagać dzikim zapylaczom?
Pomaganie dzikim zapylaczom jest bardzo wdzięcznym zadaniem – najczęściej wystarczy po prostu nie utrudniać im życia. Jeśli jesteś właścicielem ogrodu lub działki albo zarządzasz terenami zielonymi, zrezygnuj z częstego i niskiego koszenia trawnika – pozostaw kwiaty, które będą dla owadów stanowiły źródło nektaru i schronienie. Nie stosuj agresywnych środków ochrony roślin – zastąp je równie skutecznymi, naturalnymi metodami. Jeśli po zmierzchu świecisz światło w mieszkaniu – zasłaniaj okna roletami (sztuczne światło utrudnia orientację owadom nocnym).
Masz ochotę bardziej aktywnie włączyć się w pomaganie zapylaczom? Niewielkim nakładem pracy i środków jesteś w stanie zrobić bardzo dużo. Wysiej rośliny miododajne w ogrodzie, na balkonie albo nawet w doniczkach na parapecie. Wykonaj poidełko lub domek dla owadów (to świetny sposób na zabawę całą rodziną!). Podczas codziennych decyzji zakupowych, wybieraj produkty spożywcze od lokalnych dostawców, z upraw ekologicznych. Wspieraj przyjazne owadom akcje w swojej okolicy (np. w ramach budżetów obywatelskich).
Tikkurila wspiera owady zapylające
Nie tylko mówimy o wsparciu dla dzikich zapylaczy, ale też aktywnie działamy. Marka Tikkurila współpracuje z Fundacją Ekologiczną Pszczoła Musi Być, której celem statutowym jest m.in. ochrona środowiska naturalnego, zwłaszcza owadów zapylających. W pasiece Tikkurila, którą opiekuje się Fundacja, jest już 8 rodzin pszczelich.
- Wszystkie ule w naszych pasiekach maluje współpracujący z Fundacją artysta, wykorzystując farby przyjazne dla środowiska Tikkurila Everal Aqua. Mamy do nich pełne zaufanie – z resztą jak wielu pszczelarzy – mówi Artur Sobeczek, prezes Fundacji Pszczoła Musi Być.
To prawda – emalie Tikkurila Everal Aqua nie mają negatywnego wpływu na owady i co więcej, posiadają również rekomendację Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.
Ktoś kiedyś wpadł na pomysł, aby włożyć w usta Alberta Einsteina zdanie o pszczołach – rzekomo ich wyginięcie oznaczałoby koniec rodzaju ludzkiego w ciągu zaledwie czterech lat. Cytat jest równie popularny, co fałszywy – ani słynny fizyk nie wypowiedział takich słów (a przynajmniej nie ma na to żadnych dowodów), ani śmierć pszczół nie unicestwi ludzi w czasie krótszym niż kadencja rady gminy. A co najważniejsze – nie tylko pszczoła miodna jest owadem, któremu zawdzięczamy obfitość na naszych stołach. W naszych codziennych działaniach nie zapominajmy więc o całej gamie innych zapylaczy (nawet tych mniej popularnych i wzbudzających respekt) – jeśli nie z pobudek altruistycznych, to przynajmniej z czystego egoizmu – ich ochrona leży również w naszym interesie.
Materiał partnera
Komentarze
Ten artykuł nie został jeszcze skomentowany.